1. Wyprawa/Drużyna Pierścienia (Ks.I / Ks.II)
2. Dwie Wieże (Ks.III / Ks.IV)
3. Powrót Króla (Ks.V / Ks.VI)
Powrót Króla V, 1; s. 21
Alan Lee Minas Tirith
"Skrzydlaty stwór spuścił się na ziemię, zwinął błoniaste skrzydła, wydał z siebie
okropny chrapliwy wrzask i usiadł na ciele Śnieżnogrzywego wpijając w nie szpony i
wyginając w dół długą, nagą szyję.
Dosiadał go jeździec w czarnym płaszczu, olbrzymi i groźny, w stalowej koronie,
lecz między jej obręczą a zapięciem płaszcza ziała pustka, pośród której świeciły
tylko morderczym blaskiem oczy. Wódz Nazgulów! Gdy rozwiały się ciemności, zniknął
z pola, aby przywoławszy swego wierzchowca powrócić i znów szerzyć śmierć, zmienić
nadzieję w rozpacz, zwycięstwo w pogrom. W ręku trzymał wielką czarną buławę."
Powrót Króla V, 6; s. 143
John Howe The Dark Tower
"O parę kroków przed nim siedziała olbrzymia poczwara, a nad nią niby cień rozpaczy
górował Wódz Nazgulów. Nieco w lewo, twarzą do nich zwrócona stała ta, którą Merry
do niedawna nazywał Dernhelmem. Nie krył już jej twarzy hełm, jasne włosy uwolnione
spływały na ramiona lśniąc bladym złotem. Szare jak morze oczy spoglądały surowo i
gniewnie, a mimo to łzy spływały z nich na policzki. W ręku trzymała miecz,
wzniesioną tarczą osłaniała się od okropnego spojrzenia wroga. (...)
Nagle ohydny smród wionął powietrzem; to skrzydlaty potwór zatrzepotał skrzydłami,
poderwał się w górę i błyskawicznie rzucił się na Eowinę, z przeraźliwym wrzaskiem
godząc w nią dziobem i szponami.
Eowina nie drgneła nawet: księżniczka Rohirrimów, córka królów, smukła, lecz silna
jak stal, piękna, lecz groźna. Zadała cios z rozmaczem, potężny i celny. Miecz
przeciął wyciągniętą szyję potwora, odrąbana głowa jak kamień spadła na ziemię.
Eowina odskoczyłą wstecz przed walącym się olbrzymim cielskiem, które z
rozpostartymi skrzydłami runeło w trawę. W tym samym momencie rozwiał się cień.
Światło zalało postać księżniczki, a jasne je włosy rozbłysły w rannym słońcu.
Lecz znad ścierwa zabitego wierzchowca dźwignął się Czarny Jeździec, straszny,
olbrzymi, górujący nad smukłą przeciwniczką. Z okrzykiem nabrzmiałym taką
nienawiścią, że sam dźwięk jego głosu rozdzierał uszy i zatruwał serca, podniósł
cieżką buławę i uderzył. Tarcza Eowiny rozsypała się na kawałki, strzaskane ramię
opadło bezsilnie. Księżniczka osuneła się na kolana. Upiór schylił się nad nią,
przesłonił ją jak chmura; oczy pałały mu ogniem. Znów podniósł buławę, tym razem,
żeby dobić ofiarę.
Nagle zachwiał się z jękiem bólu, cios chybił, koniec buławy zarył w ziemi. To
Merry, zaszedłszy z tyłu, śmignął mieczykiem i przebijając czarny płaszcz przeciął
nie chronione kolczugą ścięgno pod kolanem.
- Eowino! Eowino! - krzyknął Merry.
Eowina dźwignęła się z trudem i ostatkiem sił rąbneła mieczem między płaszcz a
koronę, nad schylonymi ku niej potężnymi ramionami. Miecz sypiąc skry rozpadł się w
drzazgi. Korona z brzękiem potoczyłą się po ziemi. Eowina padłą twarzą naprzód na
trupa przeciwnika. O dziwo! Płasz i kolczuga kryły pustkę. Leżały jak łachman w
trawie, a w górze nad polem rozległ się krzyk, przechodzący w coraz cichszy,
oddalający się z wiartem, w głos bezcielesny i wątły, który zamierał, ginął. by
nigdy już więcej nie odezwać się nad światem."
Powrót Króla V, 6; s. 145
Michael Kaluta Eowina i Upiór Pierścienia
"Dźwigneli się ciężko, zgarbieni, i kulejąc jak znużeni forsownym marszem żołnierze powlekli się do ostatniego szeregu.
- Nie tam! - huknął poganiacz. - W trzecim szeregu od końca! A nie próbujcie wiać, bo będę miał na was oko.
Długa nahajka świsneła nad ich głowami, potem strzeliła drugi raz, gdy Uruk-hai krzykiem ponaglał cały oddział do biegu.
Nawet Sam, nieborak, wyczerpany długą podróżą, z trudem nadążał, ale Frodo cierpiał męki, które wkrótce spotęgowały się w
istną torturę. Zaciął zęby, usiłował stłumić wszelkie myśli, rozpaczliwie parł naprzód."
Powrót Króla VI, 2; s. 265
John Howe In Mordor
"Zaczął się ostatni etap wędrówki i okazał się tak uciążliwy, że Sam nie mógł pojąć, jakim cudem znosi tę mękę. Wyczerpany, obolały, cierpiał okropne pragnienie i przez zaschnięte gardło nie mógł już przepchnąć ani kęsa chleba. Było ciemno, nie tylko z powodu bijących znad Góry dymów; zbierało się na burzę, a w oddali na południo-wschodzie błyskawice migotały po czarnym niebie. Co najgorsze, powietrze tak było przesycone oparami, że hobbici z trudem chwytali oddech; a w głowach im się kręciło, zataczali się i przewracali coraz częściej. A jednak z niezachwianą wolą brneli dalej."
Powrót Króla VI, 3; s. 277
Ted Nasmith Across Gorgoroth
"Tak hobbitów dostrzegły bystre oczy Gwahira; zniżył lot i mimo wichury, nie zważając na groźne burzliwe niebo, okrążył w powietrzu pagórek: dwie drobne, ciemne i osamotnione postacie stały trzymając się za ręce na niewielkim wzniesieniu; ziemia drżała pod ich stopami ziejąc dymem, rzeki ogniste zbliżały się ku nim. W chwili gdy orzeł wypatrzył ich i opuszczał się już na skrzydłach w dół, obaj zachwiali się i upadli, może mdlejąc z wyczerpania, a może dusząc się od oparów i gorąca albo poddając się w końcu rozpaczy i nie chcąc spojrzeć w oczy nieuchronnej śmierci. Leżeli obok siebie. A tymczasem spłynął na ziemię Gwaihir i Landrowal, i chyży Meneldor; we śnie, nieświadomych swego losu, orły uniosły hobbitów wysoko w przestworza, daleko od Krainy Ciemności i ognia."
Powrót Króla VI, 4; s. 293
Michael Whelan Orły ratują Froda i Sama po zniszczeniu pierścienia
"Hobbici, zanim umyli się i posilili, w płaszczach jeszcze, pobiegli szukać Bilba. Zastali
go samotnego w jego pokoiku, zasypanym kartkami papieru, piórami i ołówkami. Bilbo siedział
w fotelu przed małym, wesoło trzaskającym na kominku ogniem. Zdawał się bardzo stary, ale
spokojny i senny. Kiedy weszli, otworzył oczy i odwrócił głowę.
- Witajcie! - powiedział. A więc jesteście już z powrotem. Jutro moje urodziny. Trafiliście
doskonale. Czy wiecie, że kończę sto dwadzieścia dziewięć lat? Za rok, jeśli pożyję,
dorównam staremu Tukowi. Chciałbym go prześcignąć, ale zobaczymy."
Powrót Króla VI, 6; s. 337
Alan Lee Znów w Rivendell
"Budowniczy okrętów, Kirdan, wyszedł na ich powitanie do bramy. Był wysokiego wzrostu,
brodę miał po pas, zdawał się bardzo start, ale oczy mu błyszczały jak gwiazdy. Skłonił się
mówiąc:
- Wszystko gotowe.
Poprowadził ich do przystani, gdzie kołysał się na wodzie biały okręt, a na wybrzeżu czekał
ktoś, cały w bieli. Gdy się odwrócił i podszedł bliżej, Frodo poznał Gandalfa. Czarodziej
miał na palcu Trzeci Pierścień, Naryę, z kamieniem czerwonym jak żywy płomień. A wszyscy,
którzy mieli odpłynąć na statku, ucieszyli się, że Gandalf popłynie razem z nimi."
Powrót Króla VI, 7; s. 397
Ted Nasmith Szara Przystan
Powrót do początku strony
Powrót do strony głównej