Prawie że blog ... czasami warto coś zapisać by się nam w głowie nie kołatało.

Co oznacza pierwsze przykazanie? "Cudzy bóg" to idol, fałszywe wyobrażenie. Jahwe, który określa się jako "Jestem, który Jestem" (I-ah-we), za najważniejsze uznaje prawdziwą wiedzę o tym, co jest: nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną.

Naiwnie byłoby sądzic, że odnosi sie to tylko do religii (chociaż w czasach Mojżesza pełniło oczywistą funkcję spajającą rodzącą się tożsamość narodową), a nie do świata, w którym żyjemy. Gdyby wiedza religijna o bogach lub istotach niebiańskich była dla ludzi istotna święte księgi zawierałyby coś więcej niż metaforyczne aluzje na ten temat. Najważniejsze to wiedzieć, co naprawdę jest. Co powoduje raka, jakie molekularne mechanizmy za tym stoją, co jest dla człowieka najlepsze, jaka jest jego prawdziwa natura? Co jest jego wolnym wyborem, a co biologicznymi uwarunkowaniami?

Każdy, kto opierając się na własnych przesądach jest przekonany że wie, najzwyczajniej bluźni. Jedynie systematyczna obserwacja, stawianie hipotez, próba ich krytyki i podważenia, prowadzenie eksperymentów, pozwala nam zrozumieć to, co naprawdę jest. Takie postępowanie to właśnie jest nauka i dlatego uważam, że z religijnego punktu widzenia Zachodu najważniejszą rzeczą powinno być rozwijanie nauki, poznawanie tego, co naprawdę jest, a nie tego, co się nam wydaje. Widać tu szkodliwość postmodernizmu, który zrelatywizował prawdę, stawiając magię na równi z fizyką.

Szukajcie a znajdziecie, poznawajcie, a wiedza was wyzwoli, zbawi od zabobonu, który siedzi w was głęboko. Ciągle wydaje sie nam, że coś wiemy, choć opieramy się tylko na przesądach. Pinker podaje w książce "Tabula Rasa: Spór o naturę ludzką" wiele przykładów przekonań, które dominowały w naszej kulturze choć są całkiem błędne. Każdy drobny krok w poznawaniu natury ludzkiej spotyka się z wielkim oporem. W imię "politycznej poprawności" nie wolno zapisywać informacji o pochodzeniu etnicznym, chociaż bez tej wiedzy nie będzie możliwa medycyna dostosowana do konkretnego pacjenta.

Przesądy zamiast wiedzy widać na każdym kroku. Czytam w popularnym tygodniku artykuł z okazji rocznicy śmierci Terri Schiavo: mąż domagający się śmierci, bezduszni sędziowie zatwierdzający wyrok, kochająca rodzina walcząca o życie, kobieta uśmiechająca się na widok matki ... piękny czarno-biały schemat, szkoda, że nic nie pasuje do rzeczywistości. Autor nie zadał sobie trudu by zajrzeć choćby do Wikipedii i przeczytać artykuł na ten temat. Może wtedy napisałby artykuł o tragedii męża zaszczutego przez prasę?

Jakże brakuje sensownej refleksji na ten trudny temat. Czy człowiek, któremu zanikł już nawet odruch połykania, a więc podstawowy odruch pnia mózgu, nadal jest żywy? Gdzie jest granica sztucznego utrzymywania przy życiu? W świecie, w którym można przywrócić wzrok tysiącom ludzi za koszty równoważne miesięcznemu podtrzymywaniu ciała pozbawionego umysłu, gdzie należy postawić granicę? Niedługo będzie można ratować kilkumiesięczne wcześniaki, które potem będą żyły wspomagane przez niezmiernie kosztowną medycynę przez długie lata. Wystarczy kilka pokoleń by ludzki genom tak się popsuł, że wszyscy będą poważnie chorzy. Inwestujmy w koncerny farmaceutyczne, one bowiem mają największa przyszłość ...

W tym samym tygodniku czytam, że jest rzecza oczywistą, że wiara w piekło i niebo jest motywacją dla moralnego życia. Równie oczywistą jak to, że Ziemia jest płaska, lub to, że homo sapiens nie mógł się rozwinąć z praprzodka wszystkich naczelnych. Na jakich obserwacjach oparte jest to przekonanie? Mafjozi to ludzie głęboko wierzący. Statystyki uwzględniające jaki procent ateistów jest w więzieniach USA pokazują, że jest ich kilkadziesiąt razy mniej niż odpowiedni procent populacji ludzi religijnych. W krajach takich jak Nowa Zelandia (25% ateistów w ankietach z 2001 roku), czy kraje Skandynawskie, nie widać upadku moralności. W krajach silnie religijnych większy procent ludzi trafia do więzienia niż w krajach, w których religia nie gra większej roli. Wielu ateistów jest altruistami (np. Douglas Adams, zdeklarowany ateista, który podejmował różne ekologiczne akcje). Oczywiście łatwiej jest myśleć w czarno-białych terminach: ateista = potencjalny zbrodniarz (skoro nie boi się Boga), obawiam się jednak, że pomiędzy wiarą a altruizmem nie ma żadnej korelacji. Zrobienie badań statystycznych na szerszą skalę by wykryć korelację pomiędzy altruizmem, skłonnością do empatii (mierzoną np. reakcjami fizjologicznymi na różne bodźce, filmy czy obrazy), oraz deklarowaną wiarą (oraz stopniem religijności) byłoby rzeczą bardzo interesującą. Pewne badania na mniejszą skalę w niektórych krajach prowadzono. Jest to zapewne dość złożone zagadnienie, zależne od kraju (inaczej w małych miastach USA, inaczej w dużych, inaczej w krajach Skandynawskich), płci (kobiety odczuwają silniejszą empatię), tradycji (pomaganie biednym jest np. zinstytucjonalizowane w islamie). Czy da się tu skonstruować sensowny model przyczynowo-skutkowy?

Spróbujmy się zdeprogramować i spojrzeć na takie zagadnienia obiektywnie. W wielu zagadnieniach widać przejawy dylemantu stabilności-plastyczności. Konformizm społeczny i wiara w tabu chroniły przed różnymi niebezpieczeństwami - w ciemności czaiły się niebezpieczne zwierzęta, więc warto było bać się ciemności. Z drugiej strony podważanie tabu, a więc sceptycyzm jest motorem postępu. To dzięki sceptykom, którzy zamiast przyjmować rzeczy na wiarę (choroba to kara za grzechy) szukali wyjaśnień i racjonalnego obrazu świata, nie umieramy teraz masowo na ospę czy dżumę. Dlaczego Bóg miałby nagradzać ludzi za naiwność, ślepą wiarę w siebie, przy braku racjonalnych przesłanek, w którego z bogów należy wierzyć? Zmiana tradycyjnej wiary jest rzeczą niezwykle rzadką, w islamie równoznaczną z postradaniem rozumu. Większość ludzi nie jest do tego po prostu zdolna, trudno tu więc mówić o jakiejś zasłudze czy winie skoro człowiek taki po prostu jest. Warunki wychowania we wczesnym dzieciństwie decydują o naszych przekonaniach, które zwykle są jedynie racjonalizacją głębszych prcesów rozchodzenia się aktywacji w naszych mózgach.

Krokiem w kierunku zrozumienia tych procesów jest model procesów podejmowania decyzji uwzględniający zagnieżdżanie pojęć logicznych, jak w przykładzie nietypowych rozumowań. Wszyscy akademicy to uczeni; żaden mędrzec nie jest akademikiem; co można powiedzeć o relacji mędrców i akademików? Prawie nikomu nie udaje się odpowiedzieć na tak proste pytanie. Zrozumienie, jak działają mózgi w takich i podobnych sytuacjach, jak budują się modele mentalne w mózgu i z jakimi wnioskami mamy trudności, a dla jakich problemów wyciągamy szybko wnioski, które nie zawsze są prawdziwe, jest rzeczą kluczową do zrozumienia procesów podejmownaia decyzji przez ludzi.


Świat nijak nie pasuje do naszych wyobrażeń - tym gorzej dla świata?

W powieści Douglasa Adamsa "Life, the Universe and Everything" pojawia się planeta Krikkit, której mieszkańcy wierza, że nalezy wytepić wszelkie życie poza ich planetą. Wiara może zabić nas wszystkich, ateizm raczej nie. Chrześcijanie na szczęście czekają cierpliwie na nadejście Zbawiciela i nie wyglądają już tego nadejścia z utęsknieniem, ale niektóre odłamy islamu patrzą na to inaczej. Mahdi, zbawiciel islamu, ma nadejść po apokalipsie. Z ostatnich doniesień można się obawiać, że władcy Iranu chcieliby to ujrzeć już w tym pokoleniu. Skoro życie doczesne nic nie znaczy wobec wieczności ... Czy każda wiara zasługuje na szacunek?

W tej sytuacji zdziwił mnie nieco artykuł w jednym z naszych tygodników, którego autor przypomina, że z powodu religijnej tolerancji przestaliśmy kłaśc nacisk na prawdy religijne. Istotnie, nikt już nie prowadzi krucjaty ani nie wyżyna heretyków z powodu zawiłych spraw teologicznych, braku wiary w wniebowziecie Marii lub innych dogmatów. Większość ludzi chyba zrozumiała, iż niepewność co do religijnych interpretacji jest na tyle duża, margines niewiedzy na tyle wielki, że tępienie inaczej myślących to głupota. Tęsknota za fundamentalizmem, za autorytetem, który powie nam co robić i jak żyć, jest ciągle silna, samodzielne myślenie jest zbyt trudne. Silny prezydent jest lepszy niż jakaś demokracja, mówią pytani na ulicy przez reportera TV Rosjanie. Istotnie, patrzac na polską politykę można mieć takie ciągotki ...

Lata temu jako student zaszedłem w Sztokholmie do światyni Hare Krishna. Lokalny szef wygłaszał właśnie przemowę, w której stwierdził: albo idziesz za Leninem, albo za Krishną, innej drogi nie ma. Albo jesteś materialistą, albo człowiekiem uduchowionym. Czyżby uduchowiony materialista nie istniał?

Kim jestem? Mogę wyróżnić tu wiele zagnieżdżonych w sobie poziomów.

Piszę to w San Sebastian, patrzac na ulice, na której został napis "Eta", a niedawno młodzieńcy podpalili na niej śmietniki. Nie rozumiem do końca, o co im chodzi, ale zdaje się chcą się zdefiniować jako odrębny kraj, chociaż nie wiadomo co im z tego przyjdzie, raczej nic dobrego.

Relacje między ludzmi są jak między atomami: wiązania jonowe, kowalencyjne, wodorowe i van der Waalsa ... silne sprzężenia i słabe.

Demokracja to najlepszy możliwy ustrój pod warunkiem, że ludzie naprawdę wiedzą, jakie skutki mają ich wybory. Jeśli jednak większość nie ma pojęcia o ekonomii a każe im się wybierać na podstawie haseł "my Wam damy a oni zabiorą" to nie mamy już do czynienia z demokracją, tylko demagogicznym populizmem. Czy jest ratunek? Jednomandatowe okręgi wyborcze, w których głosuje się na ludzi, o ktorych coś wiemy, lub jeszcze lepiej, testy kwalifikacyjne, jak w każdym systemie. Dlaczego prawnik czy naukowiec, by zostać sędzią lub profesorem kierującym katedrą, musi przejść długa drogę, która weryfikuje jego umiejętności, a polityk, nawet jeśli jest kiepskim prawnikiem któremu nie udało się dobrze zdać egzaminów, może zostać prokuratorem generalnym? Dlaczego niedouczony nauczyciel zostaje wiceministrem edukacji? To nie żadna demokracja, ale głupokracja, kto bardziej tłum ogłupi, ten zostaje jego przywódcą. Jednak raz wypuszczone demony do puszki Pandory same nie wrócą ...

Bardzo by się przydała "liga kłamców" na stronie internetowej "Kłamstwa polityczne", przydatnej dla wszystkich, ale przede wszystkim dla dziennikarzy; kto rzuca oszczerstwa bez uzasadnienia, kto manipuluje. To pozwoli dziennikarzom przygotować się i nie puszczać w eter głupot bez sprostowania. Warto przekonać studentów nauk politycznych by coś takiego zrobili, może na stronach Wikipedii??

Ludzki umysł poszukuje wyjaśnień; ponieważ przed rozwojem nauki nie dało się ich znaleźć, trzeba było w jakieś mity uwierzyć: powstanie świata, pochodzenie życia, wspaniałość swojego narodu. Kiedy jedne traciły na znaczeniu inne, zwykle nieco bardziej racjonalne, zajmowały ich miejsce. Umysły nie znoszą pustki, więc po upadku wiary w bogów Olimpu jakaś inna wiara musiała zająć opustoszałe miejsce. Nauka nie do końca może wiarę zastąpić bo nie daje dostatecznego poczucia wielkości człowiekowi ...

Pamiętanie, gdzie położyłem okulary, wymaga przytomności umysłu, zwracania uwagi na zdarzenia w zewnętrznym świecie, daje przyjemność bycia świadomym; za to z pamiętania swoich myśli wywodzą się pomysły, które są znacznie ważniejsze dla świata.